zaloguj się

nadchodzące turnieje

« »

« Ciiiiiiiż! »

bodo, 2013-08-30 10:42:03

Helokanie w Górach Jeśli kiedyś Wam rzucą hasło „nie Sprite'om”, wiedzcie że chodzi o fantom… Jeśli powiedzą „kobieta po przejściach”, pierwszym Waszym skojarzeniem powinna być siatkarka… Siódemkowicze z rodzinami i przyjaciółmi potrafią się czasem bawić na antypodach typowo ukształtowanej umysłowości. Nie inaczej było tym razem.

23-25 sierpnia zagościliśmy na tradycyjnym zgrupowaniu kadry w Wójtowicach. Nie wiemy, czy były to Wójtowice najmłodsze pod względem średniej wieku uczestnika, ani czy najwyżej obsadzone, jeśli chodzi o ranking PFS. Wiemy, że znów daliśmy się ostro przegonić po górach, ale w nagrodę przewietrzyliśmy Korremu zapasy białego wina. ;)

Dużym wzięciem cieszyła się piłka siatkowa. Właściwie od początku, kiedy yoh zapytał Rysia, czy pożyczy Mikasę… Odbijaniom nie było końca, także podczas wielokilometrowego spaceru po górach, z helokaniem i szukaniem piłki w ruczaju włącznie.

Igrom wszelakim towarzyszyła, jak zwykle, konsumpcja sutego jadła (z podziałem na halal i niekoszerne makarony z pesto) i napoju. Niewielkim zainteresowaniem cieszył się tym razem przetwór chmielowy, zniknęły za to horrendalne ilości, jako się rzekło, białego wina. Gorące ziemniaki z ogniska smakowały ponad dietetycznymi podziałami. Dość powiedzieć, że jeden z uczestników stwierdził, że chciałby się przyssać do munduru…

Mimo świetnej zabawy, trochę się wspominało nieobecnych różnego rodzaju. Mamy nadzieję, że czkawki nie były dotkliwe. ;) Bo tęsknice udzielały się raczej pozytywne.

Spośród trzynastki zakwaterowanej w chatce na Górnej, dziesięcioro osób zdecydowało się walczyć słowem o nagrodę główną: zwolnienie z wpisowego i pierwszeństwo w wyborze książek. Nie można tu nie wspomnieć o desancie z Polanicy Zdroju, który uzupełnił stawkę i, w osobie Bronka, rzeczone książki zasponsorował. Z pozostałej trójki, któřa odcięła się od fanatyków, Zuza i Monisia zagrały jednak poza turniejem partię (zdjęcie). Jedynym sprawiedliwym okazał się więc Mateusz, który – suponuję – jak każdy szanujący się luby scrabblistki, z układania klocków wyrósł. ;)

Pewnego rodzaju nowum turniejowym było to, że wszystkie partie rozegrane zostały w zmniejszonym wymiarze czasowym (15 minut). Dało to większą dynamikę, więcej spontanicznej gry, radosnych strat (ŚMIGU, ŁEBCZAN, OMYW, OŚPIEWAJ…) i ograniczyło do zera wypisywanie się z turnieju z powodu zmęczenia. Debiutant nie narzekał, może to dlatego, że w roli pierwiosnka wystąpił tym razem AMP. Jeśli już przy nim jesteśmy, ujmował rywali brawurowymi, ksobnymi połajankami typu „Nie tak losuj, Michał…” oraz wysoką zawartością zaimków „tenże” i „ciż” w komentowaniu uroków wójtowickiej zieleni (planszowej i nie tylko).

O końcowej klasyfikacji w rywalizacji sportowej decydowała najniższa suma miejsc w trzech turniejach. Nietrudno było wyliczyć, że po 3 wygranych z bilansem 17-1 (suma miejsc 3), trudno będzie podskoczyć Bartkowi. 2+4+3 to osiągnięcia Darka, a 4+2+4 Kobiego. Debiutant też był blisko podium, ale składowa 6 z debiutu (pierwsze koty za płoty) nie ułatwiła mu zadania.

Ostatni dzień, poza turniejem i ceremonią rozdania nagród, przyniósł refleksję, że przez cały wyjazd nie oglądaliśmy telewizji! No to trzeba to było zepsuć i przed wyjazdem obejrzeć jakiś GŁUPI MECZ… Ale wybaczamy, wybaczamy… Jeśli kiedyś pomścimy, to mimochodem…

Dodaj swój komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

Komentując możesz używać składni Markdown.

Get Adobe Flash player

nasza strona na facebooku
galerie
tajskie kości ;)
tajskie kości

wersja „nie wszystko Wam wolno, robaczki”, powstała w styczniu 2014 © bodo