« II wyprawa do Władywostoku »
Tym razem laurów nie zdobyliśmy. Przez moment jednak nasz klubowicz Gogusław osiągnął rekord wszech czasów w małych punktach (ponad 6 tysięcy! po 8 rundzie). Cudów takich podczas turnieju było kilka - dzielnie spostrzegali je kibicujący z daleka i w porę można je było sprowadzić do wytworów ludzkiej działalności ;)
Do wskoczenia na podium brakowało naszym śmiałkom sporo, tłumaczyć to możemy specyficznymi dla człowieka dolegliwościami i ułomnościami: ślepotą, rozkojarzeniem, dekoncentracją, zmęczeniem. Przegapiona "niekręta", pozbycie się za darmo kluczowego "-cie" miast zdobycie 56 punktów itp., itd. Mieszkaniec Smolca, znany wszystkim jako bojownik o wolność słowa, miał wyjątkowego pecha, zaatakowała go ciężka i przykra choroba wieku młodzieńczego - brak szczęścia do kobiet. Wszyscy zatem chyba zrozumiecie, że spotkanie z panem o krótkim nazwisku Bye, w ostatniej rundzie, nie było dlań przyjemne.
Puchary VII Mistrzostw Bałtyku zamiast nas odebrali:
ogolony Magik
radosny Gościu
sfrustrowany Frodo, mieszkaniec, uwaga! Gdańska (niewiele zabrakło mu do zwycięstwa).
Siódemki, jak przystało na mających w herbie tę magiczną liczbę, przywieźli: Bodo, bea oraz kandydat na członka - Marek R. z Wołomina.
Warto zauważyć przełamanie zawodnika Grega Brody - zakończył wreszcie czarną serię piątek.
Powrót z Władywostoku, nie wiedzieć czemu, przechodził przez góralski przyczółek - Gazdówkę.
Na koniec podziękowania dla Marysi Zawojanki za optymizm, siłę, stertę pysznego żarcia i dowcip o kobiecej naiwności ;)
PS1. Mimo wszystko pozdrowienia dla pani kelnerki z restauracji EROICA EROICA.
PS2. Przestroga dla wszystkich - wykładajcież blanka na planszę prawidłowo :)
PS3. Gdyby pomysłodawca happeningu raczył ruszyć się do W. puchar byłby nasz!