zaloguj się

nadchodzące turnieje

« »

« Ciejkawy tap skrabl! »

Bogusław Szyszka, 2011-01-25 02:04:35

Ciejkawy tap skrabl

Śnieżna sceneria Gór Bystrzyckich już po raz trzeci stała się areną otwarcia scrabblowego sezonu i celebracji urodzin Wrocławskiego Klubu Scrabble. No, może pośrednio, bo wójtowicki ośrodek „Pod Dębem” gwarantował dodatnią temperaturę wszystkim tym, którzy nie zwiedzali bystrzyckiego dworca w oczekiwaniu na kontakt. ;-) Gorąca była jednak przede wszystkim atmosfera, bo do napiętego harmonogramu z atrakcjami integracyjno-rozrywkowymi dołożyły się występy skoczków narciarskich i piłkarzy ręcznych w tv.

Zanim jednak wszystko w pełni ruszyło z kopyta, w ramach nieoficjalnego otwarcia zagraliśmy turniej szalonych scrabbli. Dyscyplina w sumie mocno przypomina tradycyjny wariant. Jednak dzięki specjalnym bonusom, wskazywanym przez rzut kostką, losowość posuniętą ma do granic absurdu. I o to chodzi. Bo po co wymyślać drogie ruchy w celu odskoczenia przeciwnikowi, jeśli ten w ostatnim ruchu wyrzuca 6-6, czyli bonus „zamiana wyników”? :-) Tym razem najwięcej szczęścia miała (pechowa na MP) Gosia Szczygieł. Ciut tylko mniej Grzegorz Grzeszczuk. Jeszcze ciut mniej niżej podpisany. Całą trójkę uhonorowano wysokogatunkowymi nagrodami z dużą zawartością koloru w szkle.

Inną dyscypliną była Zagadka toponimiczna. Klubowy poeta, Ziemek Pazda, napisał wiersz, w którego wersach czaiły się przeanagramowane nazwy miejscowości. Co to za łamańce były… Wszystko jest do obejrzenia, ściągnięcia, wydrukowania ze strony turniejowej. Na miejscu najlepiej z rozszyfrowywaniem radził sobie kobrem.

Jak się okazało podczas biesiady urodzinowej (i trochę przed nią), lista dostojnych jubilatów na imprezie urodzinowej była znacznie dłuższa niżby się mogło wydawać. Niektórych uczczono tortem i szampanem, niektórych podrzucaniem, jeszcze innych w podgrupach. Ponoć byli też tacy, którzy przed zbiorowym „Sto lat!” chowali się po kątach. ;-)

Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy fakt, że niektórym tak się w Wójtowicach podobało, że przebłysk myśli o nieprzyjeżdżaniu więcej w Góry Bystrzyckie postanowili wybić sobie z głowy całkiem fizycznie.

Jednak, choć rozgrywki scrabblowe są tak naprawdę tylko pretekstem do spotkania towarzyskiego w gronie graczy (i negocjacji warunków następnych tego typu spotkań), nie wolno zapominać o samym turnieju. Wójtowicki trzynastorundowiec obfitował w zaskakujące rozstrzygnięcia i nagłe zwroty akcji. Zarówno na górze, gdzie od 5 rundy prowadzeniem wymieniali się Tomasz Ciejka i bodo, jak i parę stołów niżej, gdzie niektórzy gracze doznawali nagłego ataku wątpliwości, czy ogród zoologiczny to ZOO, czy może ZZO. ;-) Było kilka pasjonujących pogoni, jak ta Ireny Sołdan za Bronkiem Paradą, zabójcze CIĄGAJMY Gosi Sulejewskiej z Tomkiem Suchankiem, czy ta decydująca o pierwszym miejscu. Po 11. rundzie ciejkawy miał stratę dużego punktu do liderującego beau i w dwie rundy wysłał go na najniższy stopień podium. Najpierw gładko ograł Bronka (podczas gdy niżej podpisany nie sprostał Aztechowi), a potem, w pojedynku na szczycie, położył pińcet siedem i potwierdził, że w Wójtowicach ze szczęścia można tańczyć tylko krakowiaka. Tym bardziej, że na drugie miejsce whopsasał Kamil Górka. Ot. ;-P

Uczestnicy mogli przebierać wśród wysokogatunkowych nagród. Drewniane szachy, backgammon, biżuteria Spark ufundowana przez firmę Corundum, a także tajemnicze podłużne torebki, książki i karty do gry znalazły nowych właścicieli. Nagrody finansowe dla najwyżej sklasyfikowanej trójki ufundowała firma OWA-dekor.
W czasie ceremonii zamknięcia, inspirator, organizator, konferansjer, sponsor i zawodnik w jednej osobie, Ryś Korpalski alias korry, wręczył także specjalne wyróżnienia. Ogromne szachy trafiły w ręce Grzegorza Wiączkowskiego w podzięce za wieloletnie społeczne sędziowanie siódemkowych turniejów. Nagrodę dla najlepszej zawodniczki odebrała Beata Wiączkowska. Klasówkę najlepiej napisali Kamil Górka (w kategorii na dochodzenie) i Krzyś Obremski (kategoria czas mierzalny). Z kolei kapituła Przyjaciół Siódemki, w tajnym głosowaniu, po burzliwych obradach, jednogłośnie, najsympatyczniejszą zawodniczką wybrała Justynę Górkę.
Niestety, nikomu nie udało się położyć scrabbla z literami KORRY. Ponoć nagroda specjalna ma się skumulować w przyszłym roku, ale niektórzy żartowali, że z literami KKOORRRRYY będzie jeszcze trudniej.

Za rok 10. urodziny. Tylko tyle powiem. :-)

Dodaj swój komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

Komentując możesz używać składni Markdown.

Get Adobe Flash player

nasza strona na facebooku
galerie
tajskie kości ;)
tajskie kości

wersja „nie wszystko Wam wolno, robaczki”, powstała w styczniu 2014 © bodo